BEZ RYWALIZACJI, BEZ INDYWIDUALIZMU
Często wyjazd integracyjny pozostaje bez efektu i wtedy jest tylko zbędnym wydatkiem.Źle zaplanowane gry team -buildingowe mogą doprowadzić do konfliktu w zespole i pogłębić problemy komunikacyjne.
Pewien szef chciał zintegrować swój zespół. W tym celu zaprosił pracowników na trzy dni do eleganckiego centrum SPA. Projekt został przyjęty z dużym entuzjazmem. Pracownicy biura spakowali swoje eleganckie walizeczki i nastawieni na kompletne nicnierobienie ruszyli w drogę klimatyzowanym autokarem. Byli mocno zaskoczeni, gdy na miejscu okazało się, że zamiast kąpieli w mleku czeka ich kilkudniowy leśny survival. Rozczarowanie było ogromne.Co prawda, doświadczenie to efektywnie zintegrowało cały zespół, jednak fundamentem tej integracji była niechęć wobec szefa.
Chociaż trudno w to uwierzyć, czasami bywa gorzej. Mające poprawić komunikację w zespole i sposób jego funkcjonowania gry team-buildingowe mogą doprowadzić do konfliktu w zespole i pogłębić problemy komunikacyjne.
Jak uniknąć tego ryzyka?
Odpowiednim narzędziem .Zawsze należy zacząć od zadania sobie banalnego pytania: co chcemy osiągnąć? Nadrzędny cel team buildingu jest zawsze jeden i niezmienny: budowa zespołu. – Podejmujemy zamierzone działania w celu uzyskania efektywnie działającego zespołu pracowniczego. Natomiast to, co różnicuje programy szkoleń team -buildingowych, to cele cząstkowe, od noszące się do konkretnych luk kompetencyjnych – opowiada Ilona Krawczyk, dyrektor Grupy Szkoleniowej Focus. Można więc pracować nad rozwiązaniem zaistniałych problemów, podziałem ról w firmie czy zmianą ukierunkowania z celów jednostkowych na cele zespołowe. Czasem koncentracja skierowana jest na poziom konsolidacji grupy lub na świadomości bycia w zespole.Przygotowując program nie można też zapomnieć o dostosowaniu go do specyfiki grupy.
– Inaczej buduje się relacje w zespole, który dopiero się poznaje, inaczej, gdy pracownicy już się znają i jeszcze inaczej, gdy potrzeba ich zmotywować do pracy – przekonuje Aneta Paczkowska z agencji Amadeo. Inny program należy zaproponować żeńskiemu zespołowi działu księgowości, a inny działowi sprzedaży, w którym przeważają mężczyźni. Innym narzędziem rzeźbi się w marmurze, a innym w mahoniu. Podobnie jest z zespołami ludzi – nad każdym pracuje się trochę inaczej.
Częstym błędem jest niedostosowanie się do oczekiwań uczestników. Bywa, że szef jest zapalonym żeglarzem i organizuje wyjazd żeglarski, kiedy ludzie woleliby spędzić czas w górach albo na plaży. Innym negatywnym przykładem może być zaplanowanie wyjazdu na ekstremalną wspinaczkę w Ameryce Południowej dla grupy niezbyt aktywnej, której ciężko będzie sprostać wyzwaniu. Będzie to dla nich bardzo męczące i niekoniecznie uczące, a firma poniesie ogromne koszty. W przypadku takiego zespołu lepiej było by zorganizować aktywny wypad, ale w mniej wymagające miejsce, jak np. Mazury.
W rękach specjalisty
Udany team building uzależniony jest od profesjonalizmu agencji, która przygotowuje program. Narzędzie w rękach złego rzemieślnika, albo nie będzie działać, albo nawet wyrządzi szkodę. – Trzeba pamiętać, że firmy, które oferują wyjazdy czysto rekreacyjne, nawet z jazdą na quadach czy grą w paintball, niemogą automatycznie nazywać tego integracją – podkreśla Rafał Szczepanik z Training Partners. – Wesołe zabawy przy piwie i ognisku, rzucanie nożem do tarczy czy wyścig w workach nigdy niebędzie dla mnie team buildingiem – dodaje Ilona Krawczyk. Wyjazd integracyjny musi mieć swoją metodykę. Podstawową kwestią jest zatrudnienie fachowców. Często zdarza się, że gry team -buildingowe prowadzi instruktor sportu, który nie ma doświadczenia trenerskiego czy psychologicznego. Jest on w stanie zaserwować ciekawe, dynamiczne zajęcia z adrenaliną. Nie umie jednak tego przełożyć na poprawę funkcjonowania zespołu. – Ważne jest
też,aby trener oprócz przygotowania psychologicznego miał doświadczenie menadżerskie, żeby znał specyfikę pracy w biznesie. Osoba, która zna branżę jedynie z teorii, może nie sprostać zadaniu – dodaje Rafał Szczepanik.
Kolejna sprawa to bezpieczeństwo. Wszelkie gry powinni zawsze prowadzić licencjonowani instruktorzy. Z pozoru jest to sprawa oczywista, jednak wciąż zdarza się, że chociażby zajęcia wspinaczkowe na skałkach prowadzą osoby nieuprawnione do tego. – Należy też sprawdzić, czy grupie zagwarantowano stosowne ubezpieczenie i czy firma ma pozwolenie na organizację zajęć na oferowanym terenie. Osobiście poświęciłam kiedyś dwa miesiące na uzyskanie zezwolenia na organizację leśnej gry strategicznej z zarządzania w sytuacji kryzysowej, gdzie jednym z elementów było zejście do jaskini. Podczas realizacji byliśmy świadkami, jak inna grupa, której organizator nie zapewnił pozwolenia, została wyproszona przez straż leśną, a ich zajęcia zakończono – opowiada Ilona Krawczyk.
Innym błędem jest nieprzygotowanie wersji alternatywnej na załamanie pogody. Doświadczony żeglarz jest przygotowany do żeglugi w deszczu i zimnie. Jednak ktoś, kto robi to pierwszy raz, prawdopodobnie będzie jedynie zmęczony i sfrustrowany. Poza tym warto pamiętać, że w trudnych warunkach pogodowych większość aktywności outdoorowych staje się bardziej niebezpieczna.
Wspólny wróg
Rywalizacja nie sprzyja integracji.Mimo to firmy często budują na niej swoje programy team -buildingowe.Nietrudno wymyślić ciekawą grę, w której uczestnicy konkurują między sobą. Rywalizacja angażuje, grupa dobrze się bawi i otrzymujemy pozornie pozytywny efekt. Jednak w 90 proc. przypadków rywalizacja nie jest wskazana – powoduje zazdrość, prowadzi do konfliktów, tworzy bariery między ludźmi, a co za tym idzie, dezintegruje. Dlatego często wykorzystywany podczas wyjazdów integracyjnych paintball zazwyczaj nie daje dobrych rezultatów. Nie znaczy to, że gry militarne nie mogą być wykorzystywane w team buildingu. Wszystko zależy od scenariusza. – Cały zespół może mieć za zadanie zdobycie wyznaczonego punktu, w którym ostrzeliwuje się jeden lub kilku instruktorów.Wszyscy uczestnicy walczą po jednej stronie przeciw wspólnemu wrogowi – proponuje Rafał Szczepanik.
Innym negatywnym przykładem może być wspinaczka na skałkach na czas. Kto wejdzie pierwszy, ten wygrywa. Oczywiście wygra ten, kto jest silny fizycznie. Dawanie komuś poczucia porażki to kiepski pomysł, szczególnie jeśli na takim wyjeździe jest szef, który obserwuje. Wyobraźmy sobie znakomitego pracownika, który ma lęk wysokości i uszkodzony staw. Cała zabawa będzie dla niego jedynie mocno stresującym przeżyciem. W takim przypadku widać jak na dłoni, że team building jest źle przygotowany. Nie zespala pracowników, nie poprawia atmosfery i niczego nie uczy.Podobnie jak rywalizacja, tak samo stawianie na indywidualną zabawę nie ma nic wspólnego z integracją. Bo w jaki sposób samodzielna jazda quadami ma budować zespół?
– Ale wystarczy drobna modyfikacja, aby ze zwykłej jazdy po bezdrożach zrobić doskonałą zabawę integracyjną – przekonuje Rafał Szczepanik. – Zawiążmy kierowcy oczy,dajmy do ucha słuchawkę, a do celu niech go prowadzi kolega z pracy. W ten sposób obaj uczestnicy uczą się efektywnej komunikacji w zespole dwuosobowym.
W team buildingu zazwyczaj najlepiej sprawdzają się zabawy zakładające wspólne tworzenie. Świetny efekt dają między innymi gry oparte o programy szkoleniowe dla ratowników górskich. W swojej fabule odnoszą się do wspinaczki, technik linowych, survivalu i podróży. Są to jednak gry strategiczne. Uczestnicy muszą zbudować most linowy lub rozstawić obóz w trudnych warunkach. Nie są to zadania trudne fizycznie, ale trudne koncepcyjnie.Ostateczny, pozytywny efekt daje uczestnikom satysfakcję ze wspólnego sukcesu, który osiągnęli dzięki kooperacji i połączeniu sił.
Podobny efekt daje gra, którą z kolei można zorganizować nad wodą. Jest to grupowe budowanie tratwy z wcześniej przygotowanych materiałów. Zwieńczeniem zabawy może być wspólne pływanie na niej. Dodatkowo ta zabawa daje możliwość dywersyfikacji w zależności od grupy do jakiej jest skierowana. Wersja lekka zakłada pływanie tratwą po stawie czy jeziorze, a wersja ekstremalna ma finał podczas spływu wartkim górskim potokiem. Niezależnie od wersji wspólny cel integruje.
Anna Brzechowska -Rębisz MICE Lipiec2009
|